niedziela, 21 kwietnia 2013

Relacja z Portu Literackiego. Sobota, 20 kwietnia.


Klub Festiwalowy


Drugi dzień festiwalu rozpoczął się o godzinie 13, od Klubu Festiwalowego. Trzy krótkie spotkania miały za zadanie zachęcić publiczność do przybycia na wieczorne czytania i koncerty. Jako pierwszy pojawił się Jacek Dehnel ze swoim wyborem wierszy Iwaszkiewicza. Mimo, że na scenie był tylko przez piętnaście minut, już zdążył wzbudzić kontrowersje swoim negatywnym stosunkiem do tego cenionego polskiego poety. Jak sam stwierdził, „przegrzebywanie się przez wszystkie wiersze Iwaszkiewicza było mordęgą”, przyznał, że bardzo wiele z nich jest zupełną katastrofą i „mogłoby ich nie być bez żadnej straty dla polskiej poezji”. Kolejnym gościem był Grabaż – zupełne przeciwieństwo eleganckiego i ekstrawaganckiego Dehnela. Grabowski w sportowej koszulce, białych luźnych spodniach i ze zmęczoną twarzą już na początku stwierdził, że „muzycy nie powinni się wypowiadać przed 16”. Jednak zaraz potem powiedział, że on na muzyce się nie zna, muzykiem nie jest, po prostu myśli dźwiękiem. Chwilę po ustąpieniu miejsca Hasanowi Blasimowi został napadnięty przez dwie uczestniczki projektu i zupełnie zauroczył nas swoją uprzejmością i skromnością, tak różną od tego, co prezentuje podczas koncertów. Gość specjalny Portu, irakijski prozaik Blasim przybył do Impartu prosto z lotniska. Z zaciekawieniem przysłuchiwał się pytaniom prowadzącego, bo nie mógł się nadziwić brzmieniu języka polskiego, który kojarzył mu się nieco z bułgarskim i rosyjskim. My reagowaliśmy bardzo podobnie na każde zdanie wypowiedziane przez niego. Blasim krótko opowiedział o problemach, jakie miał z wydaniem swoich opowiadań, o cenzurze w krajach arabskich i prześladowaniu go. Spotkanie, mimo że zaledwie piętnastominutowe, niewątpliwie zachęciło większość publiczności do przybycia na wieczorne Języki Obce, by wysłuchać opowiadań Irakijczyka.



Laboratorium Literackie


Chwilę później w ramach Laboratorium Literackiego zaprezentowano filmy jeszcze z czasów Portu w Legnicy, w których występowali Marcin Sendecki i Tomasz Broda. W dowcipny sposób przedstawiły one historię projektu „barbarzyńcy i nie”, a także Brodę przy tworzeniu karykatur gości Portu 2003. Panowie nie za bardzo mieli co komentować, więc powspominali dawne czasy i poprosili o minutę ciszy ku pamięci legnickich Portów. Zaraz po tym rozpoczęła się prezentacja prac, które dostały się do finału konkursu „Komiks wierszem”. Były one niezwykle różnorodne – od tych naszkicowanych węglem lub jakby stworzonych w Paincie po bardzo profesjonalne, zrobione z pewnością przez profesjonalnych grafików. Niestety, treści nie możemy ocenić, gdyż wyświetlane były tak krótko, że trudno było nadążyć z przeczytaniem dymków i podpisów. Wyniki konkursu poznamy w niedzielę o godzinie 19.30.



Portowe Projekty

 
Ośmioro debiutantów z najnowszej edycji Połowu zaprezentowało swe wiersze o 15:00 w Imparcie. Poetów przedstawili zgormadzonej na sali niezbyt licznej publiczności jurorzy Połowu 2012: Joanna Mueller, Karol Maliszewski i zastępująca Romana Honeta, Marta Podgórnik - podobno nadzieja polskiej poezji. Właśnie na tej sali okaże się, jaki  los czeka naszą poezję w przyszłości, bo to publiczność zadecyduje tak naprawdę o tym w jakim kierunku podąży polska poezja, a tego dnia było z czego wybierać. Czy ma być ona wulgarna? Pretensjonalna? Skupiająca się na „ja” poety, czy stawiająca się w różnych sytuacjach?  Ponoć każdy zasługuje na szansę, ale może nie każdy powinien. Ci ludzie przedostali się tu pod czujnym okiem jurorów Połowu 2012. Ale czy zestresowany głos Oliwii Betcher, starający się ukazać prawdziwe oblicze wszystkiego Patryk Czarkowski, wulgarny, czasem do bólu, Seweryn Górczak,  Dawid Kujawa, który zdradził muzykę na rzecz poezji i stawia na dysonans,  bezradny w swej poezji  Marcin Kulis, balansujący między poezją, a prozą Marcin Nita, poeta z historiami Szymon Słomczyński,  protegowany przez Martę Podgórnik, nieobecny Maciej Papierski mogą się podobać? Na koniec spotkania powiedział Karol Maliszewski: „Dajcie szansę młodym poetom”. Dałem, nie zachwycili, ale de gustibus est non disputandum.





Nowe Sytuacje


O 16.30 rozpoczęło się kolejne spotkanie - „Nowe Sytuacje”. W czytaniach wzięli udział: Filip Zawada, Katarzyna Fetlińska, Andrzej Sosnowski, oraz Piotr Śliwiński, który przedstawiał gości przybyłym. Co łączy wszystkich twórców wymienionych powyżej? Na pewno niesamowita zdolność przedstawiania własnych wierszy. Pierwszy na scenie pojawił się Filip Zawada wraz ze swoją gitarą basową, podobną do tej, na której zwykł grać sam Paul McCartney. Rozległa się muzyka i głos Filipa... „wystarczyło się mocno odprężyć i kukuryknąć w przestrzeń”... Jak prorok zwiastujący upadek wszelkiej wartości i koniec świata, poeta czyta swoje dzieło do zapętlonych dźwięków instrumentu, które ożywia smyczkiem. Historia... koguta? Rozważania o egzystencji... Na koniec, wyłania się ostatni przeciągnięty ton... „dziękuję bardzo”... rozległy się brawa. Dalej, tylko więcej magii,  następna wychodzi Katarzyna Fetlińska. Poza własnym urokiem zaczyna czarować słowami. W tle pojawiają się obrazy, a ona sama staje się uosobieniem podmiotu. Aktor nie obraca się plecami do sceny, ale czy to nie jest przypadkiem poetka? Gasną światła. „Herzensschatzi, komm. Bim, bam, bom”... i znowu brawa. Jako ostatni, wszedł największy z magików słowa – Andrzej Sosnowski. On nie potrzebował dźwięku instrumentów czy świateł... jego głos wystarczał, abyśmy znaleźli się w zupełnie innym miejscu. W „Aden, Harrar (Gey, Harer, Harer) Tagurrah, Soa (Shewa Soa)”. I po podróży, znowu brawa. Tym razem, jednak publiczność chce być zaczarowana jeszcze raz, co Piotr Śliwiński komentuje: „Już się robi”. I tak z Nadzieją trzeba czekać na następny odcinek - Portu.



Języki Obce


Wczorajsze spotkanie z Hasanem Blasimem w znacznym stopniu przybliżyło słuchaczom kulturę arabską postrzeganą w Europie jako "orientalną". Pisarz, poeta, a jednocześnie reżyser, który urodził się w Bagdadzie opowiadał o realiach panujących w jego ojczyźnie. Niejednokrotnie zaznaczał, że sytuacja polityczna, bieżące wydarzenia z kraju wywierają wpływ na literaturę. Co więcej, podkreślał, że nie zawsze jest ona naznaczona krwią, czy wojną. W tłumaczeniach z języka arabskiego niestety wycina się te humorystyczne fragmenty, przez co w głowie czytelnika pozostają same brutalne obrazy. Możliwość wysłuchania tekstów czytanych przez Hasana w jego ojczystym języku nadała spotkaniu wyjątkowego nastroju. Na sali nie było słychać żadnych szeptów, szmerów... wybrzmiewały tylko niezrozumiałe słowa w rytm muzyki, które z pewnością dotarły do całej publiczności.



Portowe Projekty


Port Literacki to nie tylko festiwal i spotkania z autorami, to również pełna gama różnych projektów, takich jak na przykład Poezją polska od nowa. Zbiory wierszy ukazują się jako antologię 44 utworów danego poety minionego wieku w wyborze współczesnego kolegi bądź koleżanki po piórze.
W sobotę mieliśmy okazję spotkać się z trojgiem, choć można się pokusić o stwierdzenie, że sześciorgiem poetów zaangażowanych w to przedsięwzięcie: Justyną "Staff" Bargielską, Jackiem "Iwaszkiewicz" Dehnelem i Bogusławem Kiercem w roli uzurpatora Jacka "Leśmiana" Gutorowa. Dowiedzieliśmy się jak zbierać wiersze rabując, pertraktując i adorując, zadaliśmy pytania i otrzymałiśmy odpowiedzi od autorów, którzy wydawali się już nie mieć głosu, a jadnak przemówili głosami antologistów. Nam zostaje wybór własnej ścieżki, własnego klucza zbioru kwiatów w wieniec 44 osobistych hitów danego podręcznikowego już poety. Spróbuj i ty, lecz najpierw zajrzyj do Antologii 44!

Piosenki Na Papierze


Z lekkim poślizgiem po godz 21:00 na scenie teatralnej pojawił się Strachy na Lachy. Tak jak w piosence Grabaża „(...) zawsze gramy u siebie!”tak było też i tym razem. Dźwięki gitar i perkusji opanowały cały Impart a głos Krzysztofa słyszeli chyba studenci z pobliskiej Politechniki Wrocławskiej. Publiczność bawiła się doskonale (oczywiście razem z nami) – klaskali, śpiewali, niektórzy wstali ze swoich miejsc aby poskakać do rytmu Strachów. Jedyny minus? Moim zdaniem koncert trwał zdecydowanie za krótko! Oprócz nowych kompozycji brakowało mi kilku starych przebojów, jednak i tak ostatecznie myślę, że warto było spędzić sobotę w Imparcie i uczestniczyć w tym niezwykłym wydarzeniu.



Piosenki na Papierze

Po koncercie, który pozostawił mimo wszystko uczucie niedosytu poszłyśmy na „Muzykę słowa”, gdzie miałyśmy nadzieję zdobyć autograf Grabaża. Sala powoli się zapełniała, głównie fankami Strachów, a na scenie pojawili się ludzie zupełnie inni niż się spodziewaliśmy. Każdy chciał zobaczyć z bliska wykonawców, a tu niespodzianka. Na scenie pojawili się ludzie, którzy stworzyli tomiki wierszy-piosenek. Na scenie zasiedli Filip Zawada (Lech Janerka Śpij Aniele mój/ Bez kolacji) Krzysztof Gajda (Krzysztof „Grabaż” Grabowski Na skrzyżowaniu słów) oraz Wojciech Bonowicz (Bartosz „Fisz” Waglewski Warszafka płonie) i rozmawiali. O muzyce, o roli poezji w muzyce, o tym czy polscy tekściarze są poetami czy nie.  Goście poruszali niezmiernie dużo tematów, nawet był casting na basistę PanKrok, wygrany przez Filipa Zawadę. Serdecznie gratulujemy. W końcu na scenie pojawił się Grabaż. Zmęczony, wypomniał wszystkim, że obiecali mu, że nie będzie musiał nic mówić, a tu proszę wręcz mu każą. Jego czas na scenie, choć krótki, spowodował wybuchy śmiechu widowni, a nawet chwile wzruszenia. Spotkanie dobiegło końca, artysta zszedł ze sceny, a my zdobyłyśmy jego autograf  i zgubiłyśmy długopis.



Laboratorium Literackie


Scena offowa to scena otwarta, dla każdego kto pisze, dla każdego kto nie wydaje. Linia Zmiany Daty, jak sama nazwa wskazuje, odbyła się o północy, już nie na deskach Impartu, tylko na małej scenie w kawiarence obok. Mała scena dla małych, bo do wielkich poetów jeszcze im daleko. Ciężko jest mi pisać obiektywnie, ponieważ nie posiadam szerokiej wiedzy o literaturze, ale w osobistym odbiorze, większość tekstów prezentowanych przez ochotników dzieliła przepaść między tymi które przyszło mi poznać chociażby na lekcjach polskiego. Zdaje się, że na Konradzie Górze, który prowadził spotkanie, też nic nie wywarło większego wrażenia. Ale w tym pomyśle chyba nie o wrażenie chodziło, tylko o pokonanie swojego strachu i zaprezentowanie się, a na pewno każdy kto wyszedł na scenę, po przeczytaniu swojego dzieła, nie pożałował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz