niedziela, 14 kwietnia 2013

Po co komu "Szkoła z Poezją"?

Szkoła z poezją to projekt realizowany przez Fundację Europejskich Spotkań Pisarzy we Wrocławiu. Jego celem jest propagowanie czytelnictwa i zainteresowanie współczesną literaturą uczniów szkół średnich. Udział biorą celowo wybrane wrocławskie licea. W tym roku padło na naszą szkołę. W ramach projektu mamy okazję gościć w naszych progach wybitnych polskich poetów, krytyków i tłumaczy: Piotra Śliwińskiego, Jerzego Jarniewicza, Justynę Bargielską, Katarzynę Fetlińską i wielu innych. 

A co musimy? Prowadzić bloga, w którym dokumentujemy naszą działalność. Zamieszczać na nim recenzje, zdjęcia, filmiki. Musimy czytać. Więcej niż zwykle. Ale przecież chcemy! Założyliśmy koło literacko-dziennikarskie Po dziewiąte, które prowadzi pani Joanna Stefańska (z pomocą pani Ewy Szuszkiewicz-Poturniak). Kto może do niego należeć? Każdy licealista z naszego zespołu szkół. Zapraszamy!




Dlaczego piszę?
Bo pisanie słów wydaje się prostsze od ich wypowiedzenia,
Bo zdania zapisane za pomocą znaków wydają się mieć większe znaczenie,
Bo w ten sposób potrafię wyrazić wszystko.

Alena Loreth

Dlaczego Szkoła z poezją? 
Nadszedł wrzesień, sam początek roku szkolnego, człowiek jeszcze rozleniwiony, przyzwyczajony do spania tak długo, aż mu łóżko zupełnie obrzydnie, jakoś na nic specjalnie ochoty nie ma, klasy za ciasne, najchętniej wróciłoby się na plażę i tam oddało się słodkiemu lenistwu. Niestety, druga klasa liceum to już nie jest prosta sprawa, więc dosłownie w momencie przejścia przez próg szkoły wszystko ruszyło z kopyta - tu sprawdzian, bo matematyczka spieszy się z materiałem, tam kartkówka, bo wszystkim już hiszpańskie słówka uciekły z pamięci, a jeszcze pani na polskim coś o jakimś konkursie wspomina. My zupełnie niedobudzeni, a tu padają dziwne terminy - "Pogotowie literackie", krytycy, poeci, literatura współczesna, blogi, recenzje - katastrofa! A jednak kilka osób się zgłosiło, w tym ja. Klasa patrzy ze zdziwieniem - po co spędzać czwartkowe wieczory na spotkaniach z ludźmi, których nazwiska nic nam nie mówią? Do tego jeszcze teksty pisać, bloga  prowadzić, czytać współczesną poezję i prozę, która, trzeba to przyznać, niekiedy jest trudniejsza i bardziej pretensjonalna od czegokolwiek, co omawiamy na lekcjach. Ale pojawiają się kolejne argumenty za uczestnictwem w projekcie i dość szybko dojrzewa decyzja o zgłoszeniu się. Pierwszy argument jest bardzo prosty - nagroda. Dziesięć tysięcy złotych dla grupy i podwyższona ocena na koniec roku za poświęcenie godziny czy dwóch w tygodniu? Świetny biznes! Poza tym sama lista szkół uczestniczących w projekcie obudziła w nas ducha rywalizacji - bo kto nie chciałby udowodnić, że Dziewiątka jest lepsza od Jedynki czy Piątki? Aż szkoda, że Czternastka nie wzięła udziału, bo mogłoby być jeszcze ciekawiej. Pojawiła się też myśl, że po kilku takich spotkaniach z krytykami i poetami, po wysłuchaniu interpretacji wierszy, których sama nigdy bym nie rozgryzła, a także po napisaniu recenzji i sprawozdań, o wiele łatwiej będzie odnaleźć się w części pisemnej matury z języka polskiego - praktyki nigdy za wiele. Lecz chyba tym, co ostatecznie przekonało mnie do zgłoszenia się było pytanie, które zadawałam sobie przy różnych okazjach - czy ludzie znani w szerokich kręgach, jak na przykład Piotr Śliwiński, patrzą na literaturę w taki sam sposób, jak my, licealiści z wiedzą zupełnie podstawową. Chciałam zapytać ich o to, co sądzą o książkach, które czytam na co dzień, dla przyjemności, czy podzielają opinię większości, czy wręcz przeciwnie - może uważają, że dzieła popularne i modne tracą w ten sposób na wartości? To może być jedyna okazja, by te pytania zadać. Po dwóch "Pogotowiach literackich", wizycie Piotra Śliwińskiego w naszej szkole i prawie czterystu słowach w pierwszym tekście napisanym przeze mnie w ramach projektu mogę powiedzieć, że nie żałuję zgłoszenia się. Bardzo dobrze bawię się na organizowanych spotkaniach, a w ramach przygotowań do tych spotkań czytamy teksty, po które zapewne nie sięgnęłabym w innych okolicznościach. Dążenie do wygranej i do zdobycia nagrody powoli schodzi na drugi plan, podobnie jest z rywalizacją, gdyż, jak się okazało, wiele osób, które uczestniczą w projekcie, a reprezentują inne szkoły, to moi dobrzy znajomi. Śliwiński i Fiedorczuk okazali się bardzo sympatycznymi, inteligentnymi ludźmi, więc i stres związany ze spotkaniami  z osobistościami świata literatury nieco zmalał. Mam wrażenie, że niezależnie od tego, które miejsce zdobędziemy, będzie to dla mnie bardzo pozytywne doświadczenie.

Anna Hnatkowska

Jak to jest z moją motywacją?
Zawsze lubiłem czytać. Uwielbiałem przenosić się w inny świat i żyć życiem tamtejszych bohaterów. Już mama i babcia zaraziły mnie pasją do polskiej literatury z czasów zaborów. Wciąż zaczytuję się w Sienkiewiczu, Mickiewiczu i Słowackim. Toteż, gdy usłyszałem pytanie czy są jacyś chętni do udziału w projekcie literackim, kwestią sekund stało się to, że moja ręka podniosła się ku górze, ale wtedy zapytałem się: „Co ja wiem o literaturze współczesnej?”. Ręka zadrżała. Wszakże nigdy nie czytałem nic z polskiej literatury współczesnej. Jednak raz powziętą decyzję staram się zawsze doprowadzić do końca i lubię wyzwania, jestem wszakże członkiem samorządu i szkolnego radia. Nie jestem tu jednak za karę. Mam motywację. Wynika ona stąd, że po długich rozważaniach zrozumiałem, że właśnie o to chodzi, że nic nie wiem. To jest najlepsze. Nie mam wyrobionej opinii, jestem na świeżo, z otwartym umysłem. Doszedłem do wniosku, że to idealny moment, aby przekonać się, jaką dzisiaj mamy literaturę, co naród wie o takiej historii i literaturze tworzonej w dzisiejszych czasach. I właśnie, dlatego dobrnąłem aż tutaj i pisząc te słowa uważam to za jeden z lepszych pomysłów w moim życiu i póki, co… nie żałuję.

Dominik Kossak

Dlaczego?
Projekt ten umożliwia wszystkim obycie się z literaturą i poezją, rozwija umiejętność dyskusji i twórczego myślenia. Pozwala poszerzyć wiedzę, poznać świat poetów, pisarzy i krytyków. Ponieważ nie mam dużej wiedzy na temat współczesnej poezji, chciałabym po tych miesiącach swobodnie poruszać się w najnowszych tematach polskiej poezji.

Agata Koprowska

Dlaczego?
Projekt „Spotkania z poezją” wydał mi się bardzo dobrym sposobem, aby dowiedzieć się czegoś o poezji bezpośrednio od osób ją tworzących.

Agnieszka Łukaszun
                                                   

I jeszcze raz dlaczego?
Dlaczego wzięłam udział w tym konkursie? Z różnych powodów, choć większość nadal pozostaje dla mnie tajemnicą. Naprawdę chciałabym napisać, że poezja jest dla mnie jak tlen, a imię dostałam po znanej pisarce, czym rodzice przypieczętowali mój los, bo to przecież tak ładnie brzmi, a ja lubię ładne rzeczy. Szkoda, że wyżej wymienione powody mają tyle wspólnego z moim życiem, ile mandarynka z Albertem Einsteinem. Wychodzi więc na to, że jedyne, co mogę zrobić, to napisać prawdę, wiedząc, że nie będę ani trochę oryginalna.
Nie lubię wierszy, nie czytam ich, męczę się, gdy omawiamy je w szkole. Według mnie każdy ma własną interpretację danego utworu i barbarzyństwem jest poszukiwanie jej wspólnie, a następnie stawianie ocen za nieudolnie napisane prace pod tytułem „Co autor miał na myśli?”. Zawsze uważałam, że poeta tworząc wiersz, mógł sobie myśleć o lwach na Antarktydzie, a róże w piątym wersie były białe tylko dlatego, że takowe rosły w jego ogródku. Oczywiście, potem okazuje się, że tekst jest satyrą na sytuację polityczną w Polsce i nikomu nie przyjdzie do głowy, że może się mylić tak samo, jak starożytni uczeni, kiedy twierdzili, że Ziemia jest płaska. Zauważyłam jednak, że po spotkaniach z tymi, którzy w literaturze siedzą już długo, mam ochotę znaleźć jakiś wiersz w Internecie i zastanowić się nad nim, poświęcić trochę czasu, aby zrozumieć, co też autor miał na myśli.
Innym powodem były zwolnienia z lekcji. Wiem, że każdy ucieszył się na tę myśl, gdyż widziałam porozumiewawcze spojrzenia rzucane tu i ówdzie. Nikt nie lubi chodzić do szkoły, więc zwolnienia z lekcji za aprobatą nauczyciela są naprawdę motywujące. Nagroda też nie jest bez znaczenia zwłaszcza wtedy, kiedy wykracza poza zwyczajowy dyplom. Mam ich już zdecydowanie za dużo.         
Teraz nadszedł czas na to, co wszyscy lubią najbardziej, czyli wnioski, jednak ja napiszę tylko tyle, że miło by było nie dostawać szczękościsku za każdym razem, kiedy nauczyciel mówi „Dzisiaj będziemy omawiać wiersz”. Chyba naprawdę chcę się czegoś nauczyć.

Ana Dedeszko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz