O godz. 13:00 Klubem Festiwalowym rozpoczął się ostatni dzień Europejskiego Portu Literackiego Wrocław. Na kameralnej scenie jako pierwsza pojawiła się Jorie Graham, która opowiadała nie tylko o „Prześwitach” ale również dawała rady młodym poetą jak pisać. Autorka zostawiła publiczność w zachwyceniu i niedosycie, który na pewno zostanie zaspokojony o godź 18:00 podczas Języków Obcych.
Kolejnym „odpytywanym” był Jerzy Jarniewicz. Podczas słuchania o tomiku
"Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną" miałyśmy wrażenie z koleżanką,
że sam pan Jerzy był lekko zestresowany albo może oczarowany swoją
przedmówczynią. Przez scenę przewijały się żarty a sam artysta stwierdził, że
"Jarniewiczowi tak bardzo nie wierzyć". Dlaczego nie? :) Spotkanie
zakończyło się jakże miłym i romantycznym zdaniem "Tylko wiersze miłosne
mają rację bytu. Po co pisać wiersze jeśli się nie kocha?".
Ostatnim gościem Klubu Festiwalowego był Zbigniew Rybczyński, który osobiście
mnie zdenerwował. Byłam pod wielkim wrażeniem Jorie Graham tymczasem pan
Rybczyński pozwolił sobie na ostrą krytykę osoby amerykanki a także jej
poglądów. Juror zamiast opowiadać o konkursie Nakręć Wiersz cały czas wyrażał
wzburzenie postawą pisarki czym na pewno zszokował cała publiczność. O samym
konkursie nie powiedział nic.
O godz. 14:00 na Scenie Kameralnej Impartu zostało wyświetlonych 15 filmów, które dostały się do ścisłego finału. Wszystkie bardzo interesujące, profesjonalne, emocjonalne, nieco psychodeliczne. Naprawdę współczujemy jurorom, ponieważ mają ciężkie zadanie wybrać ten jeden jedyny.
Monika Pietraszewska
________________________________________________________________________________
Konkurs Nakręć wiersz
przeniósł w tym roku kolejne kilkanaście utworów na zupełnie nową
płaszczyznę – animacje jak i filmy umożliwiają odbiór audiowizualny,
który znacząco różni się od przeżywania czytanej poezji papierowej.
Dzięki nim, zyskaliśmy również wstęp do świata emocji i wyobraźni
twórców, co zaowocowało naprawdę szalonymi doświadczeniami, które
wywarły piorunujące wrażenie w niektórych przypadkach.
Zaraz po tej odsłonie Laboratorium Literackiego przyszła kolej na
Odsiecz, z którą przyszło na pomoc polskiej poezji współczesnej ośmioro
autorów, już po debiutach książkowych. Czasu było naprawdę niewiele, co
przełożyło się na sposób prowadzenia imprezy przez p. Karola
Maliszewskiego, co z przykrością stwierdzam, że rozczarowało część
publiczności. Z braku czasu nie robili jednak problemu Jakobe Mansztajn
ani Grzegorz Kwiatkowski, którzy bili rekordy czytania na czas i to dość
efektownie. Dobre wrażenie zrobił też Waldemar Jocher, choć moimi
faworytami są zdecydowanie Izabela Kawczyńska, która fantastycznie
oddaje słowami uczucia, i Dawid Majer, kreślący wręcz fenomenalne obrazy
słowami na kartkach papieru, tu warto wymienić jeszcze raz Jakobe
Mansztajna, który w ekspresowym tempie przedstawiał nam abstrakcyjne i
zawiłe sytuacje, zmuszające wyobraźnię słuchacza do takiego samego
sprintu.
Tempo zwolniło dopiero na kolejnym spotkaniu – planowo z Julią
Fiedorczuk, Jerzym Jarniewiczem i Katarzyną Jakubiak, a faktycznie z
Barbarą Klicką, która odczytała kilka wierszy p. Fiedorczuk, ku naszemu
rozczarowaniu, nieobecnej. Pozwoliło to jednak na dłuższe i
spokojniejsze rozmowy z p. Jarniewiczem i p. Jakubiak, o ich ujęciu
rzeczywistości w literaturze i pryzmatach, przez które postrzegają świat
otaczający ich na co dzień. Tak w swoistej stopklatce antyhistorii
możemy dokładnie przyjrzeć się długiemu procesowi tworzenia, choć Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną przyniósł on jedynie Nieostre widzenia.
Spotkanie z serii Języki obce było przewidywalnie interesujące, a
głównym wątkiem, ciągnącym się już zresztą od Przemysława Owczarka,
przez Julię Fiedorczuk aż po Jorie Graham była przyroda, jej rola w
naszej codzienności i dostrzeganie w niej piękna.
Po momencie dla nas kulminacyjnym, jakim było wręczenie nagród Laboratorium Literackiego, w tym i w konkursie Szkoła z poezją,
przyszedł czas na zwieńczenie całego tegorocznego festiwalu – ostatni z
koncertów – występ Kim Nowak. Można go nazwać ukoronowaniem całej
imprezy, gdyż publiczność nie była tak rozochocona i zaangażowana na
żadnym z poprzednich wydarzeń muzycznych. Tym miłym, choć stosunkowo
mocnym akcentem zakończyła się osiemnasta edycja Europejskiego Portu
Literackiego i jedyne, czego pozostaje nam cierpliwie przez kolejny rok
wyczekiwać, to jeszcze bardziej zajmująca, zaskakująca i interesująca
edycja dziewiętnasta.
Zuzanna Chabielska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz