środa, 23 stycznia 2013

Jak pozbierać manatki?

Jak można napisać dobrą recenzję tomiku poezji, mając o niej pojęcie znikome lub tylko takie nauczone w szkole? Czy zachowywać się jak to robi matematyk: policzyć wyrazy, kropki, znaki zapytania, znaleźć wyjątki i pytać siebie i autora dlaczego jest tu tak, a nie inaczej? Może skupić się na tytułach wierszy i analizować, czy pasują czy nie do tego co powstało pod spodem? Inna możliwość to analiza tego, jak tomik się nazywa i odnalezienie tego utworu lub ich zbioru, które uzasadniają właśnie taki wybór autora. Czytając wiersze Bogusława Kierca znajdujące się w książce zatytułowanej „Manatki” starałam się tego uniknąć. Chciałam spojrzeć ogólnie, ale i na tyle szczegółowo, żeby móc napisać recenzję odzwierciedlającą zbiór wierszy. Pozbierać manatki, spakować do walizki i przekazać ją innym.

Tyle wierszy, a każdy nie tyle opowiada jakąś historię, ile pokazuje małą rzecz, związaną z życiem, śmiercią, fascynacją, przeszłością, przyszłością, teraźniejszością. Nie potrafiłam znaleźć schematu, który uzasadniłaby taki wybór wierszy. Można je czytać od początku do końca, od końca do początku, zacząć w środku, wybierać losowo. Wiersze przekazują doświadczenia człowieka, który przeżył wiele i każde doświadczenie traktuje jak skarb. Wydaje mi się, że właśnie te skarby chciał nam autor przekazać, „zebrać swoje manatki” i mieć nadzieje, że na coś się nam przydadzą. Czy pisał o miłości, czy o nagości człowieka czy nawet o śmierci, nie było tam miejsca na rozpacz związaną z końcem, z uciekającym czasem. Ciepłe barwy, żywe obrazy i radość z każdej przeżytej chwili spotykana jest na każdej stronie „Manatek”.

 A przecież autor pisze o rzeczach prostych, codziennych, obok których moglibyśmy przejść obojętnie. Czy tak żywe, kolorowe przedstawienie chwil małych i pozornie nic nie znaczących nie świadczy o wybitnym kunszcie poety? Bo kto by zwrócił uwagę na zwykłych muzykantów, „tacy sobie wesoło umierają – /bo i tak muszą”? Albo na zapomnianego mistrza, który „dał sobie spokój; ogłuchł, zmógł go tętent/ galopujących szkap apokalipsy.” Te proste zdania, ale mocne i żywe zwracają właśnie uwagę na to, co wydaje się nieistotne a może być najważniejszą rzeczą na świecie. 

Czy można więc powiedzieć, że ta walizka pana Bogusława Kierca to trochę jego życia? Ale nie ta część, w której króluje jedno ważne wydarzenie, ale ta w której przeplatają się i krzyżują doświadczenia z wielu lat, gdzie nic nie jest oczywiste, gdzie natłok myśli i rozważań tak się nawarstwił że mógł się rozpaść gdyby tego wszystkiego nie spisać. Po przeczytaniu tych wierszy, zaczynam trochę bardziej zwracać uwagę na to, co mnie otacza. Bardzo polecam wszystkim, którzy w biegu życia, chcą „pozbierać swoje manatki” w jakiś sposób. Twórczość Bogusława Kierca pomoże je poukładać i pokaże jak je doceniać.

 Agata Koprowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz