piątek, 14 września 2012

Czarna Labradorka







W czwartek, w ramach Pogotowia Literackiego, odbyło się spotkanie ze znanym krytykiem, profesorem Piotrem Śliwińskim. Miało ono miejsce w księgarni Miało ono miejsce w siedzibie Fundacji Europejskich Spotkań Pisarzy. Wybraliśmy się tam znaczną częścią naszej konkursowej grupy.

Dzień wcześniej, w ramach przygotowania się do spotkania, dostałam kilka rozdziałów jego książki  Horror Poeticus.

Usiadłam, zaczęłam czytać, przerwałam, znowu zaczęłam…

W końcu stwierdziłam, że nic nie rozumiem. Nie poddałam się jednak. I dzięki temu natrafiłam na zdanie, które w jakiś sposób utkwiło mi mocno w pamięci:

„Wchodząc do świata wyobraźni zostaw na progu mentalne przyzwyczajenia, odłóż miary, za pomocą których zwykłeś rozpoznawać i opisywać swoje życie, otwórz się, a może dane cię będzie doznać oczyszczenia i powrócisz – jeśli zechcesz wrócić- zmieniony.”
 
To piękny opis tego, jak należy traktować poezję, prawda? A mimo to  (gdy czytałam dalej)  zaczęłam się obawiać, że z czwartkowego spotkania nie zrozumiem zbyt wiele.

Na początku poznaliśmy kilka ważnych i nieważnych szczegółów z prywatnego życia Piotra Śliwińskiego. Ja między innymi dowiedziałam się , że ma on psa- czarna labradorkę.
I tu z miejsca zyskał moją bezgraniczną sympatię, mówiąc : „Muszę sprostować, bo po chwili namysłu stwierdzam, że to nie ja mam czarną labradorkę, ale to czarna labradorka ma mnie!”

Byłam więc od początku pozytywnie nastrojona, a nastrój ten umacniały kolejne wypowiedzi Pana profesora. Mówił on, że krytyk nie jest przyzwyczajony do spowiadanie się ze swojej pracy i że właściwie wszystko, co powie, będzie bardziej ubieraniem się niż rozbieraniem. Cenię w ludziach szczerość i może to właśnie dlatego te słowa tak mi się spodobały.

Słuchaliśmy o pracy krytyków. O tym, że powinni oni być zawsze po stronie literatury i jej czytelnika, ale tak  jest w teorii. W praktyce zaś krytyków można podzielić na ‘konstruktywnych’ (z założenia  podziwiających  i wychwalających dzieła oraz ich autorów) oraz ‘obiektywnych ‘ (grymaszących).

Ale cóż oznacza „być po stronie literatury”? Według Piotra Śliwińskiego, jest to chęć znalezienia się w świecie, w którym jej nie brakuje, jest to bycie po stronie nieoczywistości. Jak mówił, bez literatury nie ma szansy wypowiedzenia się, określenia siebie lub choćby chęci wyspowiadania się z trudności w dokonaniu tego.

Kiedyś dobre wychowanie człowieka było synonimem jego oczytania. Dzisiaj nie do końca tak jest. A jednak zawsze  warto zmierzać się z tekstami, w szczególności trudnymi. Nagrodą jest sam wysiłek, jaki włożymy w tę próbę.

Dalej - krytyk powinien być niejako po stronie drzwi (w sensie przedmiotu otwierającego jakąś przestrzeń). Nie powinien on kierować się chęcią „przykopania” jakiejś książce lub czyjejś koncepcji., a przecież ,że w tej profesji nie chodzi o to, by wszystkich chwalić i być miłym. Ludzie jednak  nie lubią złych opinii na temat własnej twórczości, więc i bohater naszego spotkania nie jeden raz musiał uciekać przed wściekłymi autorami.

Kolejnym wątkiem poruszonym przez Pana Profesora był problem istnienia  kanonu dzieł. Trudna tu rola krytyka, który z jednej strony powinien być za istnieniem kanonu – stanowi on bowiem dla krytyka punkt odniesienia i po jego zlikwidowaniu najbardziej by go brakowało – a z drugiej strony przeciw – żeby nie blokować rozwoju, nie tracić kontaktu ze współczesnymi autorami.

A jednak, jak stwierdził, mimo wartości kanonu w szkołach powinno się szukać tekstów, które zaciekawią ucznia, ponieważ „wszystko co go nie zapala, nie czyni go czytelnikiem, a jeśli nie będzie czytelnikiem, to po co mu to czego wyuczył się w szkole”! To dotyczyło spraw mi bliskich, więc zwróciło moją szczególną uwagę.

I jeszcze na zakończenie powiedział: „Twórcy nowej reformy edukacji powinni stanąć w Stanach Zjednoczonych przed Trybunałem Stanu”….

Moje odczucia dotyczące spotkania są naprawdę pozytywne. Uważam, że było ono bardzo ciekawe i dotyczyło też  wielu spraw dla mnie( jako dla licealistki i czytelniczki) ważnych.   Jednakże mam też zastrzeżenie – Panu Profesorowi zdarzało się mówić na jeden temat, potem na drugi, wracać do pierwszego, znów mówić o czymś innym... Litości! Za dużo na raz! Miałam czasem odrobinę trudność z nadążeniem za tym, co pan Piotr Śliwiński chce nam przekazać…

Magdalena Białek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz