W świecie polskiej krytyki literackiej pojawiła się nowa książka – lektura obowiązkowa dla znawców literatury współczesnej. Polski krytyk i historyk literatury, Piotr Śliwiński wydał tom pt. „Horror poeticus” zawierający zbiór szkiców o współczesnej poezji i jej roli w XX wieku. W szczególności skupił się na okresie, który nastąpił po roku 1989. Śliwiński w swoich tekstach krytycznych prezentuje dokonania różnych poetów, zestawia i porównuje ich twórczość a także analizuje poszczególne wiersze, które poruszają inwencją i głębią. “Horror poeticus” także poszukuje odpowiedzi na pytanie, dlaczego odbiór poezji współczesnym czytelnikom sprawia tyle trudności i jakie problemy napotyka sama poezja w obecnych czasach.
W zbiorze znajdują się teksty na temat różnych twórców: Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza, Wisławy Szymborskiej czy Adama Zagajewskiego. Temu ostatniemu poświęcony jest miedzy innymi szkic “Urzeczenie czy udręka”, w którym autor zastanawia się czego może nauczyć Zagajewski o wielkiej poezji posługując się przykładami z tomu “Niewidzialna ręką” (2009). Śliwiński przedstawia twórczość poety zestawiając argumenty miłośników i przeciwników jego wierszy, prowadzi ukryty dialog między nimi wstawiając własne opinie i spostrzeżenia. Uznaje on poezję Zagajewskiego za “zjawisko retoryczne, w którego wnętrzu powstają różne deklaracje.”. Jednocześnie dochodzi do wniosku, że poeta próbuje zamaskować lęk, skrywa się przed osądem świata bojąc się, że może być postrzegany inaczej niż chce. Wiersze Zagajewskiego uważa za autoportrety, które poeta tworzył chcąc uzyskać obraz kogoś innego. Mimo to kluczowe pragnienia twórcy nadal są czytelne. Do tego Śliwiński zarzuca poecie monofoniczny charakter twórczości, w której rezultacie wiersze przestają odzwierciedlać rzeczywistość a w ich centrum staje samotnik skupiony na swoim wnętrzu. Jako trzecią cechę poezji Zagajewskiego Śliwiński uznaje chęć odróżnienia się od estetyki współczesnej, opartej na różnorodnych ironiach. Te ironie zdaniem poety prowadzą do odebrania istnieniu wzniosłości. Po zanalizowaniu wiersza „Niemożliwe” poznajmy, że Zagajewski jest “ironistą przebranym za metafizyka, postmodernistą przebranym za klasycystę, parnasistą udającym moralistę.” Zagajewski chcąc się wywyższyć zamiast opisów i analiz zaczyna zaklinać pospolitość, przemijanie, cielesność, grzeszność i doczesność. Wobec tego wszystkiego protestuje i jest to protest magiczny. Śliwiński dochodzi do wniosku, że wnętrze poety kryje w sobie dziecko zamyślone nad egzystencją. Poświęca on temu wiele wierszy w tomie, dotyczących spotkania syna z ojcem, ponieważ obaj chcą być dziećmi, jeden staje się nim na powrót, drugi nie przestaje pragnąć pozostać dzieckiem. Krytyk uznaje, że Zagajewski nie może odśpiewywać „sowich wierszy”, ponieważ czuje się skazany na oszczędzanie samego siebie, na tworzenie różnych autoportretów, w które układają się wszystkie jego wiersze. Poezja twórcy likwiduje teraźniejszość i zastępuje ją przez wieczność, a szczegóły detale i wygląd wyłaniają się z oddali. Paradoks twórczości Zagajewskiego polega na tym, że kiedy odwrócił się od doraźności osiągnął doraźnie efekty. I tak pozostaje poetą współczesnym.
Inny
szkic, zatytułowany „Poetyka przyjaźni” poświęcony jest Bohdanowi Zadurze.
Podzielony na dwie części tekst rozpoczyna się od przedstawienia poety jako
jednego z najwybitniejszych twórców polskich, który nie plącze się w
niezrozumiałych metaforach, nie cofa się w czasie tylko pozostaje tu i teraz.
Jego twórczość jest nie do końca znana, jak twierdzi Śliwiński, który w tym
szkicu nie kłóci się z różnymi stronami tylko przedstawia swój punkt widzenia.
Zadura jest człowiekiem, który pisze systematycznie i stara się zebrać i
przefiltrować doświadczenia swoje i innych, aby utrwalić ich ulotną naturę.
Twórca nie chce budować sobie pomnika ze spiżu, ucieka od polityki i tworzenia
mitów o sobie. Pisanie według niego jest zajęciem banalnym i nie jest powodem
do przyznawania sobie jakichś specjalnych zasług, wyróżnień i honorów. Antykapłańskie
podejście Bohdana Zadury do pisarstwa uczyniło z niego postać kluczową dla
poezji ostatniego dwudziestolecia. W kręgach młodych twórców nazywany jest
„papą”. Zaproponował on lirykę jako konkret, który nie odbiega daleko poza
siebie, nie przeobraża się łatwo w symbol, lecz jest przedmiotem wartym uważnej
analizy i przyglądaniu się. Późniejsza twórczość poety zapisuje życie
codziennie w najkrótszej formie, w rozmówkach, zdaniach wyrwanych z kontekstu,
cytatach. Poeta szanuje język do tego stopnia, że nienawidzi wykorzystywania go
do polityki, reklam, siłowych rozwiązań i jako narzędzia władzy. Wolność
natomiast definiuje jako odporność. Odporność na “zaklęcia”, umiejętność
rozróżniania tego, co w języku możliwe i niemożliwe. W drugiej części szkicu
Śliwiński opowiada, jak zmieniała się twórczość Zadura, który za młodu określany
był “mentalnym starcem” obojętnym na świat prawdziwych ludzi, uciekającym do
bibliotek i muzeów. Rozpoznanie to bierze się z faktu, że Zadura zaczytywał się
w klasykach, upodobał sobie elegancki sonet i starał się utrzymać nienaganną
czystość i poprawność języka. Jednym z ważniejszych momentów szkicu jest
wspomnienie o tekście „Daj mu tam, gdzie go nie ma”, w którym opisany jest
pojedynek deblowy tenisa stołowego. Słowa, które zostały w nim wykrzyknięte
stały się mottem poezji współczesnej. Zadane zostaje wtedy istotne pytanie „Czy
poezja to naprawdę tylko gra, czy coś tak czy owak nie w pełni poważnego?”. Po
kolei Śliwiński nawiązuje do toposu theatrum mundi, gdzie „życie przypomina
teatr, a śmierć jest nałogową szachistką”. Zostaje postawiona teza, że dopiero gra,
rywalizacja, adrenalina obdarza nas podmiotowością i mobilizuje do działania,
dodaje sił. Taki wiersz, który wymaga rozegrania partii wymaga aktywności od czytelnika,
sprawia, ze odbiorca staje się współtwórcą. Wymieniają się wtedy doświadczenia,
cudze i własne, powstaje spójna całość, bo „tam, gdzie nie ma twoich myśli,
uczuć, gdzie jeszcze nie zostałeś zaprowadzony przez wyświechtane konwencje,
tam zaczyna się myślenie, przyspiesza wewnętrzne tętno”. Śliwiński w ten sposób
przekazał jak odbierać poezję, która zaprasza do gry. Uznaje, że taka forma
twórczości najwięcej wymaga od czytelnika, powoduje powstanie pewnego rodzaju więzi
pomiędzy odbiorcą i nadawcą.
Te
dwa szkice, to tylko przykład jak wnikliwie i precyzyjnie Piotr Śliwiński przedstawia zarówno poezję,
jak i twórców w swojej książce. Każda analiza jest niepowtarzalna, teksty te
mają różne formy, opowiadają o różnych tematach, nie kłócą się ze sobą tylko
łączą w spójną całość. Całość ta to obraz polskiej poezji współczesnej, obraz
poety oraz obraz czytelnika. W całym
dziele autor zestawia różne argumenty, zgodne i odmienne od jego poglądów. Nad
całością jednak dominuje subiektywizm i własna wizja tworzenia. Język dzieła
jest wyszukany i trudny dla nieobytego z literaturą czytelnika. Może jednak
warto zdobyć się na wysiłek i zobaczyć otaczającą nas rzeczywistość oczami
poetów. Może widzą więcej, może pozwoli nam to na urozmaicenie naszej wizji
świata. Każdemu, kogo ciekawi polska literatura współczesna poleciłabym książkę
Śliwińskiego, aby wiedział na co zwracać uwagę i „kogo” czytać. Jeśli już
czytamy, czytajmy mądrze.
Agata Koprowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz