piątek, 19 października 2012

Marta Podgórnik - Pogotowie Literackie


Czwartek 18. października. W siedzibie Biura Literackiego przy Przejściu Garncarskim odbyło się spotkanie Marty Podgórnik z młodzieżą licealną. Pani Podgórnik rozpoczęła od przeczytania wiersza Translacja, z nagrodzonego tomiku Rezydencja surykatek, a następnie Gorzkich żali, jako czegoś "weselszego" na rozluźnienie atmosfery. Ponieważ recenzja zostanie zamieszczona na stronie szkoły, nie mogę przytoczyć tych tekstów. Zainteresowanych, którzy skończyli 18 lat odsyłam do tomików autorki.

Taka to psia ludzka natura, że jak ktoś nie sprawi dobrego wrażenia, to potem ma ciężko. Pani, Pani Podgórnik nie sprawiła na mnie wrażenia innego, aniżeli kobiety zasługującej już tylko na współczucie. Jeśli taka postać odnosi sukcesy na płaszczyźnie polskiej poezji, to polska poezja również zasługuje na współczucie.

Kim ja jestem, by Panią osądzać? Przecież nic o Pani nie wiemWiem natomiast, że powyższy wiersz nie trafia mi w gust. Nie trafia w gust także rodzicom licealistów obecnych na spotkaniu. Na zarzuty dotyczące wulgarnego języka używanego przez poetkę w jej twórczości, odpowiedziała: W literaturze nie ma wstydu. Jeśli kontekst usprawiedliwia użycie takich słów - dlaczego tego nie zrobić? Literatura jest po to, by korzystać z całego rekwizytorium języka. Możemy cytować, parafrazować, śmiać się, płakać, wszystko nam wolno - dzieci na wolności.
"Nie, dopóki żyjesz pod moich dachem i trzymasz nogi pod moim stołem" zwykł mawiać mój ojciec. Miał całkowitą rację. TYM dzieciom daleko do wolności, gdyż są dopiero w liceum, spora część z nich pozostaje niepełnoletnia.

Nie zarzucam Pani Podgórnik publicznej demoralizacji młodzieży, choć ewidentnie do tego doszło na spotkaniu Pogotowia Literackiego. Uważam jedynie, że mogła staranniej dobrać repertuar ze względu na okoliczności, by nie wprowadzać zgorszenia. Tymczasem olśniona chwalebnym błyskiem w oczach organizatorki z Fundacji Europejskich Spotkań Pisarzy, Pani Podgórnik obrosła w pychę i mogło to przesłonić jej racjonalne myślenie.

Frazą, która nasuwa mi się, gdy czytam wiersze poetki jest: zawiń gówno w papierek i powiedz, że to cukierek. Taka, a nie inna interpretacja wynika z zupełnie odmiennych podejść do literatury. W mojej opinii literatura ma za zadanie edukować czytelnika. Otwierać przed nim inne światy i wzbudzać emocje, których nie ma okazji doświadczać w codziennym życiu, a sam twórca jest kimś w rodzaju medium między uniwersalnymi wartościami, a czytelnikiem. Pozwala mu spojrzeć na siebie i otaczającą go rzeczywistość z innej perspektywy. W tej kwestii znów pozwolę sobie przytoczyć słowa poetki: To bardzo krzywdzący stereotyp. Potrzebne jest wykształcenie, uczciwość i ciężka praca. Można odwołać się do Tymoteusza Karpowicza czy Ewy Lipskiej - nie jest tak, że cokolwiek spada na nas z nieba. Wszystko zdobywa się ciężką pracą. Nie ma nic magicznego w literaturze.

Wieloletnie obserwacje natury zjawisk pozwoliły mi dojść do wniosku, że nie ma magii, jeśli się w nią nie wierzy. Wystarczyło wziąć do siebie sztukę Piotruś Pan, Pani poetko! Samo marzenie ma ogromną siłę sprawczą, jeśli pójdzie się o krok dalej i uwierzy w jego realizację do tego stopnia, że będzie się PEWNYM sukcesu, to naturalną koleją rzeczy rzeczywistość dopasuje się do naszych przekonań i nim się zorientujemy, już otaczać nas będzie manifestujące się marzenie. To właśnie jest Magia! Jeśli potrafię w umyśle innym niż mój stworzyć światy zbudowane z wyobrażeń, to czyż to nie jest magiczne? Jeśli zdołam wzbudzić pozytywne emocje u osoby, która przeczyta mój tekst za tysiąc lat, to czyż to nie jest magiczne? Pani teksty budzą we mnie negatywne odczucia i niechęć do głębszego ich poznawania. Nic o mnie nie wiesz i niech tak pozostanie. Boję się, czego mógłbym się dowiedzieć o Pani, o wannie, o Berlinie, o aborcji. 

"Poezja jest rzemiosłem, jak każde inne."
Marta Podgórnik

Res ipsa Loquitur.

--
Maciej Michalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz