niedziela, 7 października 2012

Zamiast recenzji

Podziwiam ludzi, którzy potrafią napisać recenzję tomiku wierszy. Ja nie potrafię się do tego zabrać mimo tego, że „Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną” Jerzego Jarniewicza podoba mi się nawet więcej niż bardzo.
Ludzie znowu się na mnie dziwnie patrzą w autobusie. Chyba wiem dlaczego. Otwieram książkę, czytam jeden lub dwa wersy i patrzę przez okno. Każde słowo, każdy przecinek powodują inne myśli, inne wątpliwości. ECH. Ludzie nie rozumieją, każdy to powie, wynika to ze sztuki, z poezji, z życia.
Czytając wcześniejszy fragment stwierdziłam, że chyba coś jest ze mną nie tak. Skąd zakładam, że wiem coś o życiu?

Znów wracam do Jarniewicza i znów znajduje w nim odpowiedzi. Ile można zawrzeć w tych krótkich zdaniach, ile treści w jednym wyrazie… Znów nie mam weny. Kulę się pod kołdrą z latarką i dwiema książkami - „Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną” oraz z Pilipiukiem. Płaczę z bezsilności i śmiechu czytając obie pozycje.
Trochę odetchnęłam. Trzy dni przeziębienia i siedzenia w domu sprawiły, że odpoczęłam, zrelaksowałam się. I myślę, że mogę zacząć pisać. Ale o czym? O płaczu, kiedy czytałam „Batman rzuca kością”? Czy o śmiechu, którego nie mogłam powstrzymać czytając „Ściany były podwójne, obite niedrogim perkalem”. Albo gdy przypomniałam sobie historię z krzesłem ze spotkania.

Co można napisać, nie pisząc nic? Pewnie nic. Chociaż może, że wywołanie emocji przez pięćdziesięciostronicowy tomik jest oczyszczające, ale powinno być zakazane dla osób o słabych nerwach. Można też dodać, choć pewnie niektórzy nie uwierzą, że jest to poezja warta przeczytania.


Klaudia Sudoł



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz