Znajomy
Nieznajomy: Mam marzenie…
Zdziwiłam
się, bo nie spodziewałam się takich wynurzeń. A może był to
początek podrywu? Niepewna, co powiedzieć dość obojętnym tonem
stwierdziłam.
Ja:
Każdy je ma, ten siedzący za nami kierowca, tamta starsza pani.
Każdy. – wzruszyłam ramionami.
A ten oto człowiek zamiast przerwać tą dziwną rozmowę kontynuował :
A ten oto człowiek zamiast przerwać tą dziwną rozmowę kontynuował :
ZN: Tak, ale ja śnię za wszystkich.
J: Jak to?
ZN: Tak to! Ja produkuję marzenia .
J: Przecież każdy ma własne oryginalne.
ZN: Tak, ale… ja jestem… tym…
J:
Kim?
ZN: Tym, o którym
marzą!
J: Nie, nie, niemożliwe.
ZN: Ależ tak.
J: Przecież niektórzy śnią o ideale…
J: Przecież niektórzy śnią o ideale…
ZN: To ja.
J: Inni o bogactwie.
J: Inni o bogactwie.
ZN: To też
ja.
J: Jeszcze inni o wolności,
szczęściu…
ZN: O to tym bardziej ja.
J:
Ale, ale…
Ta rozmowa była coraz dziwniejsza.
Ta rozmowa była coraz dziwniejsza.
ZN: Co?
J: To o czym ja marzę?
ZN: Ty marzysz o tym żeby marzyć publicznia, choć się to tego nie przyznajesz, jakby marzenie to było coś obraźliwego, wstydliwego nawet niegodnego. Ale nie martw się - nieznajomy poklepał mnie przyjacielsko po ramieniu - teraz przyznawanie się do marzeń jest oznaką słabości. Nikt teraz nie mówi o swoich spełnionych snach, rojeniach. Dlatego siedzę w autobusach i tramwajach, na przystankach. Słucham ludzi, próbuję zobaczyć świat ich oczami. Ty też powinnaś spróbować.
ZN: Ty marzysz o tym żeby marzyć publicznia, choć się to tego nie przyznajesz, jakby marzenie to było coś obraźliwego, wstydliwego nawet niegodnego. Ale nie martw się - nieznajomy poklepał mnie przyjacielsko po ramieniu - teraz przyznawanie się do marzeń jest oznaką słabości. Nikt teraz nie mówi o swoich spełnionych snach, rojeniach. Dlatego siedzę w autobusach i tramwajach, na przystankach. Słucham ludzi, próbuję zobaczyć świat ich oczami. Ty też powinnaś spróbować.
J: Jaaa… - naprawdę nie
wiedziałam co powiedzieć. Nagle zaświtała mi w głowie pewna
kwestia. - Jak masz na imię?
ZN: Nie mam imienia.
J: Każdy je ma.
ZN: Ja mam
ich wiele. W każdym wieku, mieście, dla każdego człowieka nazywam
się inaczej. Dla jednych jestem Szczęściem, dla drugich ulotną
Siecią Snów, albo raczej jej Tkaczem. Inni biorą mnie za już
spełnione marzenie.
Nagle
mój rozmówca wstał, byłam zaskoczona, przecież miałam jeszcze
tyle pytań, a on po prostu wysiadł nawet się nie żegnając.
Wyglądnęłam za okno, żęby zobaczyć gdzie poszedł, ale nagle
obudziłam się w autobusie, a koło mnie siedziała starsza pani z
miłym uśmiechem na ustach:
-
Wyspałaś się kotku?
- Tak - odpowiedziałam - przepraszam.
- Tak - odpowiedziałam - przepraszam.
Wysiadłam
z autobusu na najbliższym przystanku i rozmyślałam. Co znaczył
ten przedziwny sen? Kim jest Tkacz snów? Wiedziałam, że wrócę do
tych rozmyślań ,ale na razie musiałam iść na zajęcia z
angielskiego, odłożyłam więc te dziwne myśli na kolejne sny, w
końcu wtedy najlepiej się myśli.
Klaudia Sudoł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz