niedziela, 31 marca 2013

Lech Janerka Śpij aniele mój/ Bez kolacji

Lech Janerka w książce, nie na płycie. Trochę dziwne, trochę inaczej. Na pewno kłopoty ze skupieniem na literach. Kilka prób, ale czytać się nie da. Mózg sam sobie odtwarza linię melodyczną. Wszystko przecież dobrze znane.


Wokoło dyskusja, czy tekściarz to już poeta? Czy da się wytworzyć jakąś znaczącą linię demarkacyjną między jednym a drugim? No, może linijka „Ja wiem że to jest zwykły syf paranoja wiem” poezji za bardzo nie przypomina. Dopiero, gdy się podłoży chropawy głos Janerki i magnetyczną muzykę brzmi to lepiej. Ale z kolei powiedzieć „Jadę do byle gdzie” już nie każdy poeta potrafi. Albo, że ma „rower w różowy jazz”. No i zabawy z brzmieniem: „Nie jestem z nikim/ Kocham uniki /Nie ma mnie”. Instrumentacja zgłoskowa też by się pewnie znalazła. Dla mnie najważniejszy jest ten, co tam mówi. Bohater liryczny. Niebanalny, inteligentny. Mówi trochę inaczej, ale jakoś się odnajduję w tych słowach. Umie się wkurzyć na świat, umie go ośmieszyć. Czasami się dystansuje. Ironiczny bywa.


To dla kogo ten tomik poetycki? Dla tych, co dobrze znają, bo się powzruszają. Pośpiewają. Dla tych, co nie znają, bo poznają teksty naszej wrocławskiej legendy. Dla zbieraczy tomików Biura Literackiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz